niedziela, 5 stycznia 2014

2013 ŚWIAT: miejsca 50-41

Najlepsze piosenki 2013 - część 1
Best Songs 2013 - part 1:

Ranking ma charakter subiektywny ;)
Nie jestem właścicielem zdjęć zamieszczanych na blogu. Zostały one znalezione w internecie.
Zastrzegam sobie prawo do kopiowania tekstów i zamieszczania ich na innych stronach jako swoje własne.
______________________________________________________________________________
50.
Sam Smith x Nile Rodgers x Disclosure x Jimmy Napes

Autor: Guy Lawrence, Howard Lawrence, Nile Rodgers, Jimmy Napes (James Napier), Sam Smith
Produkcja: Disclosure, Nile Rodgers, Jimmy Napes
Album: Settle: The Remixes

Zaczynam od utworu, który mógłby być podsumowaniem całego roku. I właściwie nim jest. Bo to współpraca twórców największych tegorocznych przebojów – Disclosure, Smitha i Nile’a Rodgersa. Ponadto mamy tu wszystko, co było słychać w eterze przez cały rok. Letni, beztroski klimat, delikatny house’owy beat i relaksujący refren Sama Smitha Let’s unwind together / Ease our minds together. Czyż nie taki był 2013 rok? Słuchając Get Lucky, Happy, Blurred Lines i hitów Disclosure nie odnajduję lepszej odpowiedzi.
______________________________________________________________________________
 49.
Bastille

Autor: Dan Smith
Produkcja: Dan Smith, Mark Crew
Album: Bad Blood

Bastille to grupa stworzona wokół Dana Smitha, który próbował zaczynać karierę solo, jednak w końcu zdecydował się utworzyć cały zespół. Anglicy piszą chwytliwą muzykę z pogranicza rocka i synthpopu i mieli w 2013 roku dość spory przebój „Pompeii”. Mnie bardziej podoba się jednak opowieść o rozstaniu, czyli „Things We Lost In The Fire” z pięknym pizzicato i orkiestrowym rozmachem. Na Bastille trzeba mieć oko, bo całkiem prawdopodobne, że czeka ich wielka kariera.
______________________________________________________________________________
 48.
John Newman

Autor: John Newman, Steve Booker
Produkcja: Steve Booker, Mike Spencer
Album: Tribute

To był rok debiutów. Soulowy feeling sekcji dętej i pianina oraz zaraźliwy refren wyniosły nikomu wcześniej nieznanego Johna Newmana na szczyty list przebojów. Przypomina mi to sukces, jaki kilka lat temu odniósł Ben Drew, czyli Plan B. Nawet są trochę do siebie podobni. Newman, w przeciwieństwie do swojego rodaka na poważnie idzie w soul i wypełnia parkiety ognistym wokalem (Plan B jest raperem). Pytaniu zadanemu w refrenie „Love Me Again” bez namysłu mówimy „tak” i czekamy na więcej.
______________________________________________________________________________
 47.
Beyoncé

Autor: Beyoncé Knowles, Terius „The Dream” Nash, Ryan Tedder
Produkcja: Nash, Tedder, Knowles, Hit-Boy, HazeBanga
Album: Beyoncé

Wszyscy, którzy się pospieszyli z podsumowaniami roku przeoczyli najbardziej zaskakującą premierę – piąty album Beyoncé, który niespodziewanie został wydany 13 grudnia. Beyoncé musiała chyba opłacić setki osób, żeby nie doszło do przecieku. A nie doszło! Mimo, że oprócz nowej płyty dostaliśmy dodatkowo teledysk do każdego z utworów. Słucham tego albumu codziennie od świąt bożonarodzeniowych (jest 4.01.2014) i nadal mam z nim problem, bo czuję pewien niedosyt. To inna Beyoncé. Czy lepsza? Na pewno tak. Czy przebojowa? Raczej nie. Już na poprzednim albumie pokazała, że nie zależy jej na hitach, tylko na spójnym przekazie. Tutaj jest on jeszcze bardziej widoczny, ale myślę, że ta formuła w pełni rozwinie się dopiero na kolejnych wydawnictwach. Piąty album ma wiele ambitnych momentów, melodie gwałtownie się zmieniają, pojawiają się ciekawe aranżacje, a wszystko tworzy określoną całość. Czegoś jednak brakuje i na dzień dzisiejszy nie potrafię określić czego. Może jeszcze mi się osłucha, bo co raz bardziej lubię tę płytę. W ucho rzuca się jeszcze rapowanie (czyżby wpływ męża?) i poskramianie divy – Beyoncé w końcu przestała popisywać się wokalem za pomocą tysięcy ozdobników i nie przekrzykuje samej siebie. Trzeba zwrócić też uwagę na co raz odważniejsze teksty. Bardziej sprośne, dwuznaczne, zmysłowe i intymne. To trochę niepokoi, ale nic na razie nie wskazuje na to, żeby Bey została drugą Rihanną. „XO” to singiel promujący ten album (który przypomnę, w ogóle nie był promowany) i to dobry wybór, bo słychać w nim resztki starej, przebojowej Beyoncé. Wychodzi więc na to, że to chyba najlepszy album Beyoncé. Dorównuje „4”. Królowa wróciła. Bow down, bitches!

Posłuchaj również:
Beyoncé – Blow --> Ach ten Pharrell… Gdzie on to nie był w tym roku. Najlepszy kawałek na albumie.
Beyoncé – Rocket --> Mój ulubiony utwór. Erotyczna, seksualna „rakieta” w stylu Prince’a napisana z pomocą Miguela i Justina Timberlake’a.
Beyoncé feat. Frank Ocean – Superpower --> Mój duet marzeń.
Beyoncé feat. Blue Ivy – Blue --> Ballada dla córki, która słodko gaworzy na końcu utworu.
______________________________________________________________________________
 46.
Phosphorescent

Autor: Matthew Houck
Produkcja: Matthew Houck
Album: Muchacho

To utwór którym wszyscy zgodnie się zachwycają w niemal wszystkich podsumowaniach roku. Prześliczna muzyka, którą napisał Matthew Houck, lider projektu Phosphorescent, to jedno z najprzyjemniejszych odkryć 2013 roku. Przestrzenna, senna aranżacja pełna bajkowych kolaży skrzypiec, klawiszy i gitary pedal steel urzeka, a narastające napięcie kolejnych zwrotek znajduje swoje ujście w tekście o niszczycielskiej sile miłości.
______________________________________________________________________________
 45.
Depeche Mode

Autor: Martin Gore
Produkcja: Ben Hillier
Album: Delta Machine

Fenomen Depeszów jest zadziwiającym zjawiskiem, zarówno od strony socjologicznej, jak i muzycznej. Każdy zespół na świecie może zazdrościć im bez reszty oddanych fanów i błyskawicznie wyprzedanych koncertów. Ale oprócz tego zazdroszczą im pewnie całej masy dobrej muzyki. Bo chociaż ostatnie płyty Anglików nie są arcydziełami i daleko im do ich najlepszych albumów, to nadal w swoim gatunku muzycznym nie mają sobie równych. Setki grup wzoruje się na nich, tysiące mówi o inspiracji i ogromnym wpływie na ich twórczość, a żadna z nich nawet nie zbliża się do poziomu Depeszów. „Delta Machine” to średnia płyta z kilkoma naprawdę fantastycznymi fragmentami, a pomimo tego jest ciekawsza od propozycji pokolenia nowej fali zespołów kopiujących to brzmienie. Depeche Mode po raz kolejny potwierdzają swoją klasę i utrzymują pas mistrzowski. Ogromny przebojowy potencjał miał utwór „Soothe My Soul”, jednak niestety nie stał się hitem. To ten sam ograny schemat od lat, a nadal działa.

Posłuchaj również:
Depeche Mode – Broken --> Najlepszy utwór na „Delta Machine”. Szkoda, że ich tak mało na tym albumie.
Depeche Mode – Should Be Higher --> A to z kolei najlepsza piosenka napisana przez Dave’a Gahana.
Depeche Mode – Heaven --> Depesze, blues i refren prosto z nieba. Wyszło super.
______________________________________________________________________________
 44.
David Bowie

Autor: David Bowie
Produkcja: David Bowie, Tony Visconti
Album: The Next Day

Wszyscy myśleli, że David Bowie na emeryturze, a tu proszę, niczym królik z kapelusza, po 10 latach ciszy nowy album. Dobry album. Mistrz w formie. „Valentine’s Day” to najbardziej klasyczna rockowa piosenka na jaką stać Bowiego na „The Next Day”, mimo 66 lat. Na reszcie tego krążka legenda muzyki wielokrotnie zaskakuje świeżymi pomysłami i oryginalną reinterpretacją własnego dorobku. Czy którakolwiek dzisiejsza gwiazda muzyki będzie się starzeć w taki sposób? Pytanie czysto retoryczne…

Posłuchaj również:
David Bowie – The Stars (Are Out Tonight) --> Bowie to także dziwne i androgeniczne kreacje w klipach. Notabene świetny utwór.
David Bowie – Love Is Lost (Hello Steve Reich Mix by James Murphy for The DFA) --> James Murphy wyciska z Bowiego jeszcze więcej.
______________________________________________________________________________
 43.
Yeah Yeah Yeahs

Autor: Brian Chase, Karen Orzolek, Nick Zinner
Produkcja: Nick Launay, David Andrew Sitek
Album: Mosquito

Jeden z najlepszych i najciekawszych teledysków zeszłego roku powstał do piosenki, która no właśnie… choć świetna, to jak dla mnie zawsze będzie jedynie dodatkiem do tego fantastycznego obrazu. Żeby docenić „Sacrilege” trzeba wyłączyć YouTube’a, skupić się na błyskotliwej grze Zinnera na gitarze i Chase’a na perkusji oraz wokalu charyzmatycznej Karen O. A na finał czeka nas nadpobudliwy chór gospel, który w brawurowy sposób kończy to całe „świętokradztwo”. Dla tego utworu warto zgrzeszyć.
______________________________________________________________________________
 42.
Franz Ferdinand

Autor: Alex Kapranos, Nick McCarthy
Produkcja: Prince House Rabbit
Album: Right Thoughts, Right Words, Right Action

Franz Ferdinand nadal nie zamierzają rezygnować z ich własnej wersji tanecznego rocka. Wciąż przyświeca im dewiza tupania nóżką do gitarowych riffów. W „Love Illumination” mamy do tego drobny udział saksofonu i chwytliwy refren, który słyszałem nawet na RMFie. Zarażanie pozytywną energią w oldschoolowym stylu wychodzi im nadzwyczaj łatwo, a od utworu trudno się oderwać.

Posłuchaj również:
Franz Ferdinand – Evil Eye --> Funku ciąg dalszy w makabrycznym teledysku. Piosenkę wykorzystano w reklamie Nissana.
______________________________________________________________________________
 41.
Kings of Leon

Autor: Kings of Leon (Caleb Followill, Nathan Followill, Jared Followill, Matthew Followill)
Produkcja: Angelo Petraglia
Album: Mechanical Bull

Słuchając kolejnego albumu braci Followill nie oczekiwałem rewolucji, ani ewolucji. Kings of Leon od kilkunastu lat grają wciąż to samo i w przeciwieństwie do niektórych jest do dla mnie oczywiste. „Mechanical Bull” to dobra płyta rockowego zespołu z południa Stanów, który jest obecnie jedną z największych gwiazd na rockowej scenie. Mega pozytywną i energetyczną piosenką jest „Temple” z uroczym falsetem w bardzo popowym jak na Kingsów refrenie. Dawno nie słyszeliśmy ich tak radosnych.

Posłuchaj również:
Kings of Leon – Rock City --> W piosenkach Kingsów słychać muzykę południowych Stanów.
Kings of Leon – Beautiful War --> Wiem, że ta ckliwa ballada to nie szczyt umiejętności tej grupy z Nashville, ale nie potrafię oprzeć się temu charakterystycznemu brzmieniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz