Najlepsze piosenki 2013 - część 1/
Best Songs 2013 - part 1:
Ranking ma charakter subiektywny ;)
Nie jestem właścicielem zdjęć zamieszczanych na blogu. Zostały one znalezione w internecie.
Zastrzegam sobie prawo do kopiowania tekstów i zamieszczania ich na innych stronach jako swoje własne.
______________________________________________________________________________
50.
Sam Smith x Nile Rodgers x Disclosure x Jimmy Napes
Autor: Guy Lawrence, Howard Lawrence, Nile Rodgers,
Jimmy Napes (James Napier), Sam Smith
Produkcja: Disclosure, Nile Rodgers, Jimmy Napes
Album: Settle: The Remixes
Zaczynam od utworu, który mógłby być
podsumowaniem całego roku. I właściwie nim jest. Bo to współpraca twórców
największych tegorocznych przebojów – Disclosure, Smitha i Nile’a Rodgersa. Ponadto
mamy tu wszystko, co było słychać w eterze przez cały rok. Letni, beztroski
klimat, delikatny house’owy beat i relaksujący refren Sama Smitha Let’s unwind together / Ease our minds
together. Czyż nie taki był 2013 rok? Słuchając Get Lucky, Happy, Blurred
Lines i hitów Disclosure nie odnajduję lepszej odpowiedzi.
______________________________________________________________________________
49.
Bastille
Autor: Dan Smith
Produkcja: Dan Smith, Mark Crew
Album: Bad Blood
Bastille to grupa
stworzona wokół Dana Smitha, który próbował zaczynać karierę solo, jednak w
końcu zdecydował się utworzyć cały zespół. Anglicy piszą chwytliwą muzykę z
pogranicza rocka i synthpopu i mieli w 2013 roku dość spory przebój „Pompeii”.
Mnie bardziej podoba się jednak opowieść o rozstaniu, czyli „Things We Lost In
The Fire” z pięknym pizzicato i orkiestrowym rozmachem. Na Bastille trzeba mieć
oko, bo całkiem prawdopodobne, że czeka ich wielka kariera.
______________________________________________________________________________
48.
John Newman
Autor: John Newman, Steve Booker
Produkcja: Steve Booker, Mike Spencer
Album: Tribute
To był rok debiutów.
Soulowy feeling sekcji dętej i pianina oraz zaraźliwy refren wyniosły nikomu
wcześniej nieznanego Johna Newmana na szczyty list przebojów. Przypomina mi to
sukces, jaki kilka lat temu odniósł Ben Drew, czyli Plan B. Nawet są trochę do
siebie podobni. Newman, w przeciwieństwie do swojego rodaka na poważnie idzie w
soul i wypełnia parkiety ognistym wokalem (Plan B jest raperem). Pytaniu
zadanemu w refrenie „Love Me Again” bez namysłu mówimy „tak” i czekamy na
więcej.
______________________________________________________________________________
47.
Beyoncé
Autor: Beyoncé Knowles, Terius „The Dream” Nash,
Ryan Tedder
Produkcja: Nash, Tedder, Knowles, Hit-Boy,
HazeBanga
Album: Beyoncé
Wszyscy,
którzy się pospieszyli z podsumowaniami roku przeoczyli najbardziej zaskakującą
premierę – piąty album Beyoncé, który niespodziewanie został wydany 13 grudnia.
Beyoncé musiała chyba opłacić setki osób, żeby nie doszło do przecieku. A nie
doszło! Mimo, że oprócz nowej płyty dostaliśmy dodatkowo teledysk do każdego z
utworów. Słucham tego albumu codziennie od świąt bożonarodzeniowych (jest
4.01.2014) i nadal mam z nim problem, bo czuję pewien niedosyt. To inna
Beyoncé. Czy lepsza? Na pewno tak. Czy przebojowa? Raczej nie. Już na
poprzednim albumie pokazała, że nie zależy jej na hitach, tylko na spójnym
przekazie. Tutaj jest on jeszcze bardziej widoczny, ale myślę, że ta formuła w
pełni rozwinie się dopiero na kolejnych wydawnictwach. Piąty album ma wiele
ambitnych momentów, melodie gwałtownie się zmieniają, pojawiają się ciekawe
aranżacje, a wszystko tworzy określoną całość. Czegoś jednak brakuje i na dzień
dzisiejszy nie potrafię określić czego. Może jeszcze mi się osłucha, bo co raz
bardziej lubię tę płytę. W ucho rzuca się jeszcze rapowanie (czyżby wpływ męża?)
i poskramianie divy – Beyoncé w końcu przestała popisywać się wokalem za pomocą
tysięcy ozdobników i nie przekrzykuje samej siebie. Trzeba zwrócić też uwagę na
co raz odważniejsze teksty. Bardziej sprośne, dwuznaczne, zmysłowe i intymne.
To trochę niepokoi, ale nic na razie nie wskazuje na to, żeby Bey została drugą
Rihanną. „XO” to singiel promujący ten album (który przypomnę, w ogóle nie był
promowany) i to dobry wybór, bo słychać w nim resztki starej, przebojowej
Beyoncé. Wychodzi więc na to, że to chyba najlepszy album Beyoncé.
Dorównuje „4”. Królowa wróciła. Bow down, bitches!
Posłuchaj
również:
Beyoncé
– Blow --> Ach ten Pharrell… Gdzie on to nie był w tym roku. Najlepszy
kawałek na albumie.
Beyoncé
– Rocket --> Mój ulubiony utwór. Erotyczna, seksualna „rakieta” w stylu
Prince’a napisana z pomocą Miguela i Justina Timberlake’a.
Beyoncé
feat. Frank Ocean – Superpower --> Mój duet marzeń.
Beyoncé feat. Blue Ivy –
Blue --> Ballada dla córki, która słodko gaworzy na końcu utworu.
______________________________________________________________________________
46.
Phosphorescent
Autor: Matthew Houck
Produkcja: Matthew Houck
Album: Muchacho
To utwór którym wszyscy
zgodnie się zachwycają w niemal wszystkich podsumowaniach roku. Prześliczna
muzyka, którą napisał Matthew Houck, lider projektu Phosphorescent, to jedno z
najprzyjemniejszych odkryć 2013 roku. Przestrzenna, senna aranżacja pełna
bajkowych kolaży skrzypiec, klawiszy i gitary pedal steel urzeka, a narastające
napięcie kolejnych zwrotek znajduje swoje ujście w tekście o niszczycielskiej
sile miłości.
______________________________________________________________________________
45.
Depeche Mode
Autor: Martin Gore
Produkcja: Ben Hillier
Album: Delta Machine
Fenomen
Depeszów jest zadziwiającym zjawiskiem, zarówno od strony socjologicznej, jak i
muzycznej. Każdy zespół na świecie może zazdrościć im bez reszty oddanych fanów
i błyskawicznie wyprzedanych koncertów. Ale oprócz tego zazdroszczą im pewnie
całej masy dobrej muzyki. Bo chociaż ostatnie płyty Anglików nie są
arcydziełami i daleko im do ich najlepszych albumów, to nadal w swoim gatunku
muzycznym nie mają sobie równych. Setki grup wzoruje się na nich, tysiące mówi
o inspiracji i ogromnym wpływie na ich twórczość, a żadna z nich nawet nie
zbliża się do poziomu Depeszów. „Delta Machine” to średnia płyta z kilkoma
naprawdę fantastycznymi fragmentami, a pomimo tego jest ciekawsza od propozycji
pokolenia nowej fali zespołów kopiujących to brzmienie. Depeche Mode po raz
kolejny potwierdzają swoją klasę i utrzymują pas mistrzowski. Ogromny
przebojowy potencjał miał utwór „Soothe My Soul”, jednak niestety nie stał się
hitem. To ten sam ograny schemat od lat, a nadal działa.
Posłuchaj
również:
Depeche
Mode – Broken --> Najlepszy utwór na „Delta Machine”. Szkoda, że ich tak
mało na tym albumie.
Depeche
Mode – Should Be Higher --> A to z kolei najlepsza piosenka napisana przez
Dave’a Gahana.
Depeche Mode – Heaven
--> Depesze, blues i refren prosto z nieba. Wyszło super.
______________________________________________________________________________
44.
David Bowie
Autor: David Bowie
Produkcja: David Bowie, Tony Visconti
Album: The Next Day
Wszyscy
myśleli, że David Bowie na emeryturze, a tu proszę, niczym królik z kapelusza,
po 10 latach ciszy nowy album. Dobry album. Mistrz w formie. „Valentine’s Day”
to najbardziej klasyczna rockowa piosenka na jaką stać Bowiego na „The Next
Day”, mimo 66 lat. Na reszcie tego krążka legenda muzyki wielokrotnie zaskakuje
świeżymi pomysłami i oryginalną reinterpretacją własnego dorobku. Czy którakolwiek
dzisiejsza gwiazda muzyki będzie się starzeć w taki sposób? Pytanie czysto
retoryczne…
Posłuchaj
również:
David
Bowie – The Stars (Are Out Tonight) --> Bowie to także dziwne i
androgeniczne kreacje w klipach. Notabene świetny utwór.
David
Bowie – Love Is Lost (Hello Steve Reich Mix by James Murphy for The DFA) -->
James Murphy wyciska z Bowiego jeszcze więcej.
______________________________________________________________________________
43.
Yeah Yeah Yeahs
Autor: Brian Chase, Karen Orzolek, Nick Zinner
Produkcja: Nick Launay, David Andrew Sitek
Album: Mosquito
Jeden z najlepszych i
najciekawszych teledysków zeszłego roku powstał do piosenki, która no właśnie…
choć świetna, to jak dla mnie zawsze będzie jedynie dodatkiem do tego
fantastycznego obrazu. Żeby docenić „Sacrilege” trzeba wyłączyć YouTube’a,
skupić się na błyskotliwej grze Zinnera na gitarze i Chase’a na perkusji oraz
wokalu charyzmatycznej Karen O. A na finał czeka nas nadpobudliwy chór gospel,
który w brawurowy sposób kończy to całe „świętokradztwo”. Dla tego utworu warto
zgrzeszyć.
______________________________________________________________________________
42.
Franz Ferdinand
Autor: Alex Kapranos, Nick McCarthy
Produkcja: Prince House Rabbit
Album: Right Thoughts, Right Words, Right Action
Franz
Ferdinand nadal nie zamierzają rezygnować z ich własnej wersji tanecznego
rocka. Wciąż przyświeca im dewiza tupania nóżką do gitarowych riffów. W „Love
Illumination” mamy do tego drobny udział saksofonu i chwytliwy refren, który
słyszałem nawet na RMFie. Zarażanie pozytywną energią w oldschoolowym stylu
wychodzi im nadzwyczaj łatwo, a od utworu trudno się oderwać.
Posłuchaj
również:
Franz Ferdinand – Evil Eye --> Funku ciąg dalszy w makabrycznym teledysku. Piosenkę wykorzystano w
reklamie Nissana.
______________________________________________________________________________
41.
Kings of Leon
Autor: Kings of Leon (Caleb Followill, Nathan
Followill, Jared Followill, Matthew Followill)
Produkcja: Angelo Petraglia
Album: Mechanical Bull
Słuchając
kolejnego albumu braci Followill nie oczekiwałem rewolucji, ani ewolucji. Kings
of Leon od kilkunastu lat grają wciąż to samo i w przeciwieństwie do niektórych
jest do dla mnie oczywiste. „Mechanical Bull” to dobra płyta rockowego zespołu
z południa Stanów, który jest obecnie jedną z największych gwiazd na rockowej
scenie. Mega pozytywną i energetyczną piosenką jest „Temple” z uroczym falsetem
w bardzo popowym jak na Kingsów refrenie. Dawno nie słyszeliśmy ich tak
radosnych.
Posłuchaj
również:
Kings
of Leon – Rock City --> W piosenkach Kingsów słychać muzykę południowych
Stanów.
Kings of Leon –
Beautiful War --> Wiem, że ta ckliwa ballada to nie szczyt umiejętności tej
grupy z Nashville, ale nie potrafię oprzeć się temu charakterystycznemu
brzmieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz