sobota, 26 stycznia 2013

2012 ŚWIAT: miejsca 30-21

Najlepsze piosenki 2012 - część 3
Best Songs 2012 - part 3:

Ranking ma charakter subiektywny.
Nie jestem właścicielem zdjęć zamieszczanych na blogu. Zostały one znalezione w internecie.
Zastrzegam sobie prawo do kopiowania tekstów i zamieszczania ich na innych stronach jako swoje własne.
______________________________________________________________________________
 30.
The xx

Autor: Romy Madley Croft, Oliver Sim, Jamie Smith
Produkcja: Jamie xx (J. Smith)
Album: Coexist

To dopiero drugi album iksów, a londyńskie trio ma już tak charakterystyczne brzmienie, że nie da się ich z nikim innym pomylić. „Anioły” to jedna z najwspanialszych piosenek, jakie powstały w 2012. Ten minimalizm w formie i wyczuwalna intymność, sposób w jaki Romy Craft śpiewa love, love, love… są jedyne w swoim rodzaju. Nagłe pauzy i ogromna przestrzeń utworu sprawiają, że jest on ulotny jak… sen. Bo słuchając „Angels” można zatracić się w marzeniach… i szybować w chmurach. Proszę, nie sprowadzajcie mnie na ziemię…

Posłuchaj również:  
The xx – Chained --> Kolejna senna opowieść, tym razem o dystansie dzielącym kochanków przyprawiona bardziej wyrazistym rytmem i crescendo gitary.
 ______________________________________________________________________________
 29.
Swedish House Mafia feat. John Martin

Autor: Axel Hedfors, Steve Angello, Sebastian Ingrosso, John Martin Lindström, Michel Zitron
Produkcja: Swedish House Mafia
Album: Until Now

Szwedzkie trio DJów tą przebojową, optymistyczną petardą zawieszają działalność na czas nieokreślony. Nominacja do nagrody Grammy oraz pierwsza dziesiątka na listach przebojów w ponad 20 państwach świata to sukces, jakiego Sebastian Ingrosso, Axwell i Steve Angello się chyba nie spodziewali. Po świetnie przyjętym „Save The World” Swedish House Mafia idą za ciosem, po raz kolejny współpracując z Johnem Martinem. Tym razem postawiono na sentymentalizm, ucieczkę od codziennego zgiełku w stronę dziecięcych i młodzieńczych wspomnień, które każdy z nas wspomina z rozrzewnieniem. Uniwersalny przekaz i pozytywna energia (Don't you worry child / See heaven's got a plan for you) okazały się strzałem w dziesiątkę. Popularność utworu udowadnia, że chyba tego właśnie potrzebujemy: prostych, ale jednocześnie szczerych form.

Posłuchaj również: 
TNGHT – Higher Ground --> Reaching for high, reaching for high, reaching for high… i tak ponad 120 razy.
 ______________________________________________________________________________
 28.
Bruno Mars

Autor: Bruno Mars, Philip Lawrence, Ari Levine
Produkcja: The Smeezingtons, Mark Ronson, Jeff Bhasker, Emile Haynie
Album: Unorthodox Jukebox

Już na sam koniec 2012 roku, kiedy zamykałem i kompilowałem tę listę, rzutem na taśmę wdarł się Bruno Mars. Intensywna promocja Marsa w TV i radiu sprawiła, że co raz bardziej przekrzyczane kompozycje Amerykanina działały na mnie jak płachta na byka. Na szczęście „Locked Out of Heaven” tę niechęć odczarowało. Jest mniej „darcia się” i popisów, fajny retro klimacik i stylizowany na zapis z kasety VHS teledysk.
Za produkcję odpowiedzialny był m.in. Mark Ronson, który sprowadził ze sobą do studia muzyków z the Dap-Kings – najlepszej soulowej instrumentalnej grupy w Stanach, która w idealny sposób potrafi odtworzyć dźwięki sprzed kilku dekad (między innymi to oni byli odpowiedzialni za ciepłe, soulowe brzmienie albumu Amy Winehouse „Back To Black”). Dlatego w sekcji rytmicznej tak łatwo doszukać się wielu odniesień i zapożyczeń, do których zresztą sam zainteresowany przyznaje się w wywiadach. Dziennikarze muzyczni wskazują na The Police („Roxanne”, „Message in a Bottle”) albo The Romantics (klasyczny one hit wonder „Talking In Your Sleep”). Od siebie dodałbym jeszcze wczesne nagrania Michaela Jacksona (na przykład “Don’t Stop ‘Til You Get Enough”).

Posłuchaj również: 
Bruno Mars – Treasure --> Ten utwór to prawdziwy skarb na „Unorthodox Jukebox”.
 ______________________________________________________________________________
 27.
Twin Shadow

Autor: George W. Lewis (Twin Shadow), Wynne A. Bennett
Produkcja: Twin Shadow
Album: Confess

Lata ’80 w muzycznej świadomości różnej maści artystów trzymają się bardzo mocno. Tu na przykład mamy do czynienia z jednym z najlepszych kawałków minionego roku czerpiącego ze spuścizny tej kolorowej dekady. Przeplatają się tutaj new wave, coldwave, synthpop, new romantic… wymieniać można by długo. Dużo emocji, gitar, klimatycznych klawiszy i szalonej gry perkusji. „Five Seconds” po prostu trzeba posłuchać… a potem obejrzeć krwawy teledysk.

Posłuchaj również: 
DIIV – Doused --> Kolejny przykład wpływu mrocznej strony lat ’80 (chociażby The Cure) na współczesne zespoły indie rockowe.
 ______________________________________________________________________________
26.
Kendrick Lamar

Autor: Kendrick Lamar, Tyler Williams
Produkcja: T-Minus
Album: good kid, m.A.A.d city

Hip hopowy muzyczny świat właśnie otrzymał prawdziwą perłę (albo wysadzany złotem łańcuch?) – Kendricka Lamara. Tak ogromnego uznania wśród słuchaczy różnych gatunków muzyki nie otrzymał chyba nikt od czasu debiutu Kanye’go West’a. Reprezentujący Zachodnie Wybrzeże Lamar już dziś ochrzczony został nowym 2Pac’iem (co ciekawe, 8-letni Kendrick miał okazję widzieć 2Paca i Dr. Dre w trakcie kręcenia klipu do „California Love” w jego dzielnicy w rodzinnym Compton). W tych porównaniach, chociaż nieco na wyrost, jest pewna słuszność.
Po pierwsze, Kalifornijczyk wydał naprawdę bardzo dobry album. Biorąc pod uwagę hip hopowe wydawnictwa z ostatnich kilku lat, można z czystym sumieniem powiedzieć nawet, że jest to album wybitny.
Po drugie, to nie jest „zwykły” hip hop. W branży nazywają to „conscious hip hop”. Charakteryzuje się on inteligentnymi tekstami, często o tematyce społeczno-politycznej. Bo „good kid, m.A.A.d city” to album koncepcyjny. Kendrick dzieli się swoimi przeżyciami i wątpliwościami, których doświadczył w całym swoim dotychczasowym życiu i próbuje je ocenić. Nie boi się przyznać, jak bardzo się mylił w niektórych sprawach. „Swimming Pools” na przykład opowiada o alkoholiźmie, o naciskach ziomów i otoczenia do picia… co ostatecznie źle się kończy. Ciekawa jest także sama narracja utworu. Refren to perspektywa namawiających do kolejnego kieliszka kolegów, zwrotki to świat widziany oczami Kendricka, w które wpleciona jest jeszcze jego podświadomość (która „mówi” nienaturalnym, przetworzonym głosem).
Po trzecie, warstwa muzyczna na drugim albumie Amerykanina to klasa sama w sobie. Często ascetyczna i cholernie klimatyczna. Znajdziemy tu nierażącą elektronikę połączoną z klasycznym beatem. Często do słowa dochodzi też bas albo smyczkowy aranż ukryty gdzieś w mixie, ewentualnie kojące jazzowe wstawki.
Podsumowując, miejcie na Lamara oko, bo jeszcze wiele o nim usłyszymy.

Posłuchaj również: 
Kendrick Lamar – Backseat Freestyle --> Kendrick mówi tu z perspektywy swojej osoby w wieku nastu lat, kiedy liczyły się dla niego tylko pieniądze, laski, imprezy i szybkie samochody. Flow – najwyższa klasa.
 ______________________________________________________________________________
 25.
Miguel

Autor: Arden Altino, Jerry Duplessis, Paul Pesco, Miguel Pimentel
Produkcja: Arden "Keyz" Altino, Jerry "Wonda" Duplessis, Miguel
Album: Kaleidoscope Dream

Do you like drugs? Do you like hugs? Do you like love? pyta Miguel i jeszcze zanim zdążymy odpowiedzieć deklaruje yeah, me too. Ale jak tu zaprzeczyć, kiedy druga płyta 27-letniego Amerykanina „Kaleidoscope Dream” istotnie jest takim narkotykiem, od którego trudno się uwolnić. To przebojowe r&b jakiego potrzebowałem. Ze świetnym wokalem, Prince’owskimi gitarami i soczystym basem (ten moment, kiedy w połowie pierwszej zwrotki wchodzi gitara basowa – epic!). Miguel swoją muzyką, imagem i teledyskami oddaje hołd klasycznemu r&b, które w ostatnim czasie praktycznie w ogóle nie występuje w świadomości słuchaczy, zdominowanej przez brzmienia na klubową modłę. Ostatnie ogromne sukcesy nie tylko Miguela, ale także Franka Oceana czy The Weeknd mogą jednak wskazywać, że ten gatunek w nieco odświeżonej formule może znaleźć swoje miejsce na ciasnym muzycznym rynku. Oby…

Posłuchaj również:
Miguel – Use Me --> Uwodzenia ciąg dalszy… Miguel chociaż w swoich utworach często porusza temat seksu i miłości, to sam jest w szczęśliwym związku już od 7 lat i planuje założenie rodziny.
Miguel – Pussy Is Mine --> Na “Kaleidoscope Dream” znalazło się też miejsce na zabawną, prostą piosenkę, której mógłby pozazdrościć Prince na początku swojej kariery. 
Miguel – Arch & Point --> Taaak! Więcej gitar proszę… i więcej takiej muzyki.
 ______________________________________________________________________________
 24.
Rush

Autor: Rush (Geddy Lee, Alex Lifeson, Neil Peart)
Produkcja: Rush & Nick Raskulinecz
Album: Clockwork Angels

Wśród legend rocka, jakie powróciły na scenę w 2012 roku (Aerosmith, Van Halen, Rush, Soundgarden) kanadyjskie trio wypada najlepiej. Wystarczy posłuchać tej ponad siedmiominutowej kompozycji, by się o tym przekonać. Czysty hard rock z fantastycznymi solówkami i czadem, jakiego tak często brakuje ich młodszym kolegom po fachu. Geddy Lee co prawda nie musi się już popisywać swoim zdumiewająco wysokim głosem (posłuchajcie Rush z lat ’70), ale nadal robi z gitarą basową iście szalone rzeczy. Neil Peart natomiast, po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najlepszych perkusistów na świecie.

Posłuchaj również:
The Rolling Stones – Doom and Gloom --> Co prawda od wielu lat już nie wydają albumów, z dużych tras koncertowych też ostatnio zrezygnowali, ale potrafią od czasu do czasu uciszyć wszystkich tak świetnym singlem i pokazać kto rządzi w rocku. 
Leonard Cohen – Darkness --> 78 lat i nadal na fleku. Panie i Panowie, brawo! Cohen jest niezniszczalny!
 ______________________________________________________________________________
 23.
Beach House

Autor: Victoria Legrand, Alex Scally
Produkcja: Beach House, Chris Coady
Album: Bloom
 
Jeśli miałbym komuś wytłumaczyć czym jest tzw. dream pop, to poleciłbym posłuchać Beach House. Muzyka duetu z Ameryki to kwintesencja tego stylu, jego wizytówka. Dream pop to magia, ukojenie, hipnoza. To latanie po niebie wśród przestrzennych akordów gitar i nienachalnej, ciepłej elektroniki. Za każdym razem, kiedy Beach House wydają nowy album wiem, że będą na nim co najmniej cztery takie magiczne minuty. Dwa lata temu latałem gdzieś w chmurach na grzbiecie „Zebry”, natomiast w zeszłym roku Victoria Legrand swoim unikalnym, niskim głosem opowiadała nam mit. Już sam wstęp sprawia, że odpływam. Do tego jeszcze uroczo leniwa solówka na zwieńczenie, zanurzona w ulotnych dźwiękach i słowach próbujących opisać ulotność naszych uczuć. Wyborne…
 ______________________________________________________________________________
 22.
Ariel Pink’s Haunted Graffiti

Autor: Ariel Rosenberg
Produkcja: Ariel Rosenberg, Kenny Gilmore, Tim Koh
Album: Mature Themes

Moja pierwsza styczność z Arielem o różowych włosach to rok 2010 i album „Before Today”. Wtedy to Pitchfork i inne tego typu portale rozpływały się w zachwytach. Epitetów i wydumanych porównań pod adresem zespołu nie było końca. Szczerze mówiąc, trochę zadziwia mnie to uwielbienie dla Pinka. Owszem, wraz z „Before Today” postawił na melodyjność, tłumiąc swoją fascynację garażowym brudem i eksperymentami. A „Round and Round” istotnie było jedną z najwspanialszych piosenek tamtego roku, w tak naturalny i realny sposób przywołującą melancholijne oblicze lat ’80. Ale gdy czytam opinie niektórych dziennikarzy traktujących Ariel Pink’s Haunted Graffiti niemal z czcią, to jestem naprawdę zdumiony.
W 2012 roku ulubieniec hipsterów proponuje nam podróż do jeszcze wcześniejszej dekady – do lat ’60 XX wieku. Słuchając tak perfekcyjnego popowego utworu jakim jest „Only In My Dreams”, rzeczywiście trudno nie ulec magii minionych lat. Plaża, ocean, dziewczyna i folk-rock w stylu The Byrds. Wszystko tutaj gra. Chociaż całe „Mature Themes” już nie jest tak bezpretensjonalne jak wspomniany utwór, to trzeba przyznać, że wielkim atutem Pinka jest umiejętność łączenia wielu stylów, klimatu poprzednich dziesięcioleci i szczypty humoru. To wszystko wychodzi u niego tak naturalnie i spontanicznie. I chyba właśnie to tak wszyscy doceniają.

Posłuchaj również:
Mac DeMarco – Ode To Viceroy --> Ten niespełna 22-letni Kanadyjczyk pisze miłosną piosenkę do swoich ulubionych papierosów i doskonale zdaje sobie sprawę, że to fatalne zauroczenie (I'll smoke you til I'm dying).
 ______________________________________________________________________________
 21.
The Vaccines

Autor: The Vaccines (Arni Arnason, Freddie Cowan, Justin Young, Pete Robertson)
Produkcja: Ethan Johns
Album: Come of Age

I’m no teenage icon deklaruje Justin Young i wylicza cechy, a raczej wady, które posiada. Mówi: Widzicie? Nie nadaje się na idola. Jestem taki sam jak Wy. Człowiek z krwi i kości, z wszystkimi jego słabościami. Ten prosty, chwytliwy i bezpretensjonalny kawałek to element jakiego brakuje obecnie w muzyce, szczególnie rockowej. Popowe melodie z punkowym zacięciem w stylu Ramonesów idealnie sprawdzają się przecież zarówno na antenie stacji radiowych (niestety nie polskich :/), jak i na koncertach, na których wszyscy wykrzykują nietrudny do powtórzenia refren.

sobota, 5 stycznia 2013

2012 ŚWIAT: miejsca 40-31

Najlepsze piosenki 2012 - część 2
Best Songs 2012 - part 2:

Ranking ma charakter subiektywny.
Nie jestem właścicielem zdjęć zamieszczanych na blogu. Zostały one znalezione w internecie.
Zastrzegam sobie prawo do kopiowania tekstów i zamieszczania ich na innych stronach jako swoje własne.
______________________________________________________________________________
 40.
The Black Keys

Autor: The Black Keys (Dan Auerbach, Patrick Carney), Brian Burton
Produkcja: Danger Mouse (B. Burton)
Album: El Camino

Prawdziwy rock jeszcze żyje i od czasu do czasu daje o sobie przypomnieć. Muzyka The Black Keys zawsze oparta była na bluesie i klasycznym rocku z południa Stanów, ale ich wydane w 2011 roku „El Camino” to prawdziwa kopalnia hitów. Jednym z nich jest „Gold On The Ceiling”, w którym gospelowy refren i klaśnięcia, przesterowane klawisze oraz gitarowe przejścia sprawiają, że to najbardziej przebojowy numer Czarnych Klawiszy w ogóle.
 ______________________________________________________________________________
 39.
Todd Terje

Autor: Terje Olsen
Produkcja: Terje Olsen
Album: It’s the Arps EP

Sztuką nie jest zebranie kilku zupełnie różniących się od siebie utworów i zmiksowanie ich w jeden set, tak jak robi to większość DJ-ów na świecie. Jest nią zaprezentowanie jednego, powtarzającego się motywu, granie go na różne sposoby, przedstawianie wciąż w inny sposób. Sztuką jest iprowizowanie wokół tego motywu tak, jak robią to najlepsi muzycy jazzowi. 
„Inspector Norse” choć trwa prawie siedem minut, to nie nudzi. Młodzieniec z Oslo krążąc wokół wybranej melodii umiejętnie łączy disco, house i electro, przywracając im nieco świeżości. A na deser dorzuca jeszcze zabawny teledysk.

Posłuchaj również: 
Storm Queen – Let’s Make Mistakes --> znalezione na Pitchforku 
Madonna – Gang Bang --> Madonna najpierw naoglądała się filmów Tarantino, a potem puściła wodze fantazji. Quentin, nakręć do tego klip, proszę…
 ______________________________________________________________________________
 38.
Kanye West, Big Sean, Pusha T & 2 Chainz

Autor: Kanye West, Sean Anderson, Terrence Thornton, Tauheed Epps, Stephan Taft, James Thomas, Denzie Beagle, Winston Riley, Reggie Williams
Produkcja: Lifted, Mike Dean, Mike Will, Phines Muzic, Kanye West, Hudson Mohawke
Album: Cruel Summer

Ego Kanye’go West’a po raz kolejny urasta do niebotycznych rozmiarów. Paradoksem jest to, że za każdym razem West ogromnie się przechwala; mówi, jaki jest wspaniały i wyjątkowy; jakie ma super fury na które Ciebie nie stać; że jego laskami są najpiękniejsze modelki; że ma wille, o których możesz tylko pomarzyć, a mimo to jest uwielbiany przez miliony fanów. Bo wszystko czego się dotknie, zamienia się w złoto.
Kiedy w 2004 roku zakładał własną wytwórnię GOOD Music (akronim od Getting Out Our Dreams) nikt nie spodziewał się chyba, że będą dla niej nagrywać najlepsi raperzy w Ameryce. Dzisiaj jest jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą, osobą na kuli ziemskiej, jeżeli chodzi o hip hop. jedną z nielicznych, która może powiedzieć „sam do tego wszystkiego doszedłem”. Najpierw jako producent, pomagając zdobywać laury samemu Jayowi-Z, następnie już jako samodzielny raper wydając pięć wybitnych albumów i zgarniając prestiżowe wyróżnienia z całego świata. Może właśnie dlatego z pewnym pobłażaniem patrzymy na jego butę i liczne wybryki.
W 2012 roku tą niezachwianą pozycję w muzycznym światku potwierdza „Mercy”, stworzone na rzecz projektu „Cruel Summer”, składankowego albumu, w którym udział wzięli niemal wszyscy artyści zrzeszeni we wspomnianej już wytwórni Westa GOOD Music. Mentor tego przedsięwzięcia usuwa się nieco w cień, co nie przeszkadza mu jednak stworzyć najlepszą zwrotkę w tym kawałku (czwarta minuta). Oprócz tego niemal klubowego przerywnika, na uwagę zasługuję także wplecenie Well, it is a weeping and a moaning and a gnashing of teeth, czyli fragmentu dancehallowego utworu „Dust a Sound Boy” wykonywanego przez Super Beagle.

Posłuchaj również: 
Killer Mike feat. Bun B, T.I. & Trouble – Big Beast --> futurystyczna produkcja El-P jest tutaj prawdziwą bestią.
 ______________________________________________________________________________
  37.
Gregory Porter

Autor: Gregory Porter  
Produkcja: Brian Bacchus  
Album: Be Good

Kto powiedział, że karierę należy rozpoczynać w wieku dwudziestu kilku lat? Równie dobrze można to robić po czterdziestce. Co prawda nie wypada wtedy skakać na parkiecie do klubowych bitów (zarezerwowane dla Madonny i Mylène Farmer), ale już smooth jazz jest jak najbardziej odpowiedni. 
Gregory Porter wydaje już drugą płytę i zdobywa co raz większą popularność. Szczególnie wśród wielbicieli leniwej, barowej, jazzowej atmosfery. Ale jak nie ulec magii takiej ciepłej muzyki i tego aksamitnego głosu?

Posłuchaj również: 
Gregory Porter – Real Good Hands --> Chyba nawet jeszcze bardziej klimatyczny numer niż „Be Good”
 ______________________________________________________________________________
 36.
Lana Del Rey

Autor: Lana Del Rey, Justin Parker 
Produkcja: Rick Rubin
Album: Paradise EP  

Lana udowadnia, że nie jest jedynie gwiazdką jednego sezonu i jednego przeboju. Po zachwycających singlach „Video Games” i „Blue Jeans” zadebiutowała w styczniu całkiem udanym albumem „Born To Die”. Na fali popularności postanowiono na koniec roku wydać jeszcze EP-kę z ośmioma nowymi utworami. „Paradise” jest jeszcze lepsze od pełnowymiarowej płyty, dlatego z bólem czytam plotki o rzekomym zakończeniu kariery przez Amerykankę. Miejmy nadzieję, że to tylko plotki. Bo pewne jest jedynie to, że dopiero druga płyta zweryfikuje w jakich kategoriach możemy mówić o muzycznej przyszłości Lany Del Rey.  
Za jej sukces w dużym stopniu odpowiada także Justin Parker – bardzo popularny obecnie kompozytor. Jest on współautorem niemal połowy debiutanckiego materiału Lany, pisał także dla Rihanny („Stay”) i Bat For Lashes (będzie o niej mowa w kolejnych postach). Pisząc „Ride” Lana powróciła do współpracy z Parkerem, a koronkową produkcją zajął się legendarny Rick Rubin.

Posłuchaj również:  
Lana Del Rey – Summertime Sadness --> Retro stylistyka, retro teledysk. Nie bez powodu Del Rey bywa porównywana do Nancy Sinatry.   
Lana Del Rey – American --> Lana łechce amerykańską dumę w jednym z najpiękniejszych fragmentów „Paradise”. 
 ______________________________________________________________________________
 35.
David Guetta feat. Sia

Autor: Sia Furler, David Guetta, Giorgio Tuinfort, Nick Van De Wall
Produkcja: David Guetta, Giorgio Tuinfort, Afrojack (N. Van De Wall)
Album: Nothing But The Beat


Najlepsze utwory Davida Guetty to te, które nieco odbiegają od jego charakterystycznego stylu. Przeznaczony pierwotnie dla Mary J. Blige „Titanium” ostatecznie zaśpiewała autorka piosenki, Sia Furler. Akustyczny wstęp nawet w najmniejszy sposób nie zdradza, że za produkcją stoi m.in. Guetta. Dobrze znany beat w dalszej części także nie razi mnie tak, jak niektóre wcześniejsze dokonania Francuza. Nie wiem czy ta odmiana to zasługa Australijki, ale jestem w stu procentach przekonany, że nikt inny nie zaśpiewałby tego lepiej niż ona sama. Zresztą posłuchajcie sami: pierwotna wersja wyciekła do sieci jeszcze przed premierą albumu.

Posłuchaj również:
Usher – Scream --> To najbardziej przebojowa propozycja do klubowego szaleństwa, jaką do tej pory mogliśmy od Ushera usłyszeć.
Justin Bieber feat. Nicki Minaj – Beauty and a Beat --> Partia basu w tym utworze to jedno z tych tegorocznych pozytywnych zaskoczeń.   
Nicki Minaj – Starships --> Minaj nie może się zdecydować, czy chce zostać gwiazdą rapu czy popu.

 _____________________________________________________________________________________________________________ 
34.


Beyoncé

Autor: Beyoncé Knowles, Dave Taylor, Shea Taylor, Terius Nash
Produkcja: Beyoncé Knowles, Diplo, Switch (D. Taylor), The-Dream (T. Nash)
Album: 4

Rok temu Beyoncé obrała drogę, jaką powinny także pójść inne gwiazdy r&b (głównie Rihanna). Przestała się bowiem skupiać na hitach i nagrała najlepszy i najbardziej spójny album w swojej karierze („4”). Ostatnim singlem promującym to wydawnictwo jest „End of Time” – jeden z najlepszych fragmentów płyty. Zadziorne trąbki, potężny, nieco afrykański rytm, słowa wyśpiewywane z prędkością karabinu i górująca nad tym wszystkim, pewna siebie Beyoncé. Mrs. Knowles ma moc, jakiej jeszcze nigdy wcześniej nie miała. Objawia się jako silna, walcząca, świadoma własnych wartości dojrzała kobieta, która nie musi nikomu już nic udowadniać.

Posłuchaj również: 
Rihanna – Diamonds --> A koleżanka z Barbadosu produkuje przebój za przebojem, byle szybko, byle stale być na czasie i na topie. Zwolnij Riri, bo się w końcu wypalisz.
 ______________________________________________________________________________
 33.
M.I.A.

Autor: Maya Arulpragasam (M.I.A.), Nate Hills, Marcella Araica
Produkcja: Danja (Nate Hills)
Album: Matangi

Live fast, die young / Bad girls do it well deklamuje M.I.A. na tle orientalnego arabskiego (bollywodzkiego?) motywu i nawet na chwilę nie zrywa ze swoją rozpoznawalną mieszanką styli. W „Bad Girls” podobnie jak w poprzednich dość popularnych utworach „Paper Planes” i „XXXO” jest jedynie trochę bardziej przebojowa, choć i tak nie są to kawałki, które możemy usłyszeć w komercyjnych stacjach radiowych. 
Oprócz słuchania M.I.A. warto także popatrzeć na klip promujący piosenkę, bo to jeden z najlepszych i najciekawszych obrazów, jakie mogliśmy zobaczyć w ubiegłym roku. 

Posłuchaj również:
Santigold – The Keepers --> Santigold w bardzo symboliczny sposób daje do zrozumienia, że ogromne imperium USA chwieje się w posadach. Teledysk także należy traktować jako metaforę. 
AlunaGeorge – Your Drums, Your Love --> Aluna Francis (wokal) i George Reid (produkcja) to duet, na który warto mieć oko. Dopiero debiutują, a już wyróżniają się ciekawą muzyką i świetnymi teledyskami.
______________________________________________________________________________
  32.
Jai Paul

Autor: ? Jai Paul
Produkcja: ? Jai Paul
Album: -

Uwielbiam głośno słuchać początku „Jasmine”, aż drżą szyby w oknach. I gdy z tego niepokojącego intro wyłania się funkująca gitara, a potem mamroczący coś tam wokal. Za te doznania najprawdopodobniej odpowiada Jai Paul – bardzo ciekawa postać. Bo tak naprawdę nie wiadomo kto to jest. Jakieś dwa lata temu jegomość ten opublikował w sieci swoje pierwsze nagranie „BTSTU”. I wzbudził tym niebywałą euforię na hipsterskich portalach z muzyką. Do tego stopnia, że cała ta histeria przeniosła się także na inne muzyczne serwisy. Piosenka tego anonimowego muzyka zaczęła być także samplowana i wykorzystywana przez innych wykonawców (m.in. Drake’a i Beyoncé). I choć wszyscy chcieli się dowiedzieć czegoś więcej i posłuchać czegoś nowego, Jai Paul milczał przez prawie dwa lata. Dopiero w 2012 opublikował kolejne nagranie, czyli „Jasmine”. I historia znów się powtórzyła. Podobnie jak w przypadku „BTSTU” mamy do czynienia z perfekcyjną produkcją i dużymi umiejętnościami kompozytorskimi. Ale czy Jai Paul zechce wyjść z cienia, zależy tylko od niego. Bez wątpienia musi być to dość kuszące, ponieważ te dwa utwory otworzyły mu niemal wszystkie drzwi. Setki muzyków i artystów już teraz deklaruje, że chciałoby z nim współpracować.
 ______________________________________________________________________________
 31.
Mumford & Sons

Autor: Mumford & Sons (Ted Dwane, Ben Lovett, Marcus Mumford, Country Marshall)
Produkcja: Markus Dravs
Album: Babel

“I Will Wait” kwartetu z Anglii potwierdza, że w muzyce nie liczy się moda, tylko świetna piosenka. A ludzie potrzebują czegoś świeżego, czegoś innego, co wyróżnia się wśród radiowej słodko-kwaśnej, niczym nie przyprawionej papki. Kiedy wszystko w tym muzycznym sosie się ze sobą zlewa, tytułowa deklaracja chłopaków z Mumford & Sons okraszona szalonym riffem na banjo, piękną dętą aranżacją i wokalnymi harmoniami, przywraca smak niczym sól. 
„I Will Wait” jest tak prawdziwie amerykańskie, że jawi mi się jako popołudniowe słońce, gdzieś na ranczu na południu Stanów Zjednoczonych. Za każdym razem kiedy słucham tego utworu odczuwam satysfakcję… tak po prostu. Dociera do mnie pozytywny przekaz, odpręża mnie i jednocześnie mobilizuje do działania.

Posłuchaj również:
The Lumineers – Ho Hey --> Amerykanie proponują coś bardziej spokojnego od kolegów z UK, choć oparte na tym samym schemacie. 
The Avett Brothers – Live and Die --> Kolejny amerykański folkowy zespół działający już od wielu lat, o wiele mniej popularny od wymienionych wcześniej M&S i The Lumineers.
______________________________________________________________________________
Kolejna część po 10 stycznia.