niedziela, 5 stycznia 2014

2013 ŚWIAT: miejsca 30-21

Najlepsze piosenki 2013 - część 3
Best Songs 2013 - part 3:

Ranking ma charakter subiektywny ;)
Nie jestem właścicielem zdjęć zamieszczanych na blogu. Zostały one znalezione w internecie.
Zastrzegam sobie prawo do kopiowania tekstów i zamieszczania ich na innych stronach jako swoje własne.
______________________________________________________________________________
30.
Nine Inch Nails

Autor: Trent Reznor
Produkcja: Trent Reznor, Atticus Ross, Alan Moulder
Album: Hesitation Marks

Cóż… już chyba nie dostaniemy tego brudu i perwersji jaką słyszeliśmy chociażby na „Closer”. Reznor zupełnie postawił na syntezatory, ale i z nimi jest on w stanie wykrzesać coś tak frapującego i hipnotycznego jak „Copy Of A”. Kawałek ten niczym poranna kawa daje kopa, szczególnie przy dużej głośności. Industrialny, zimny techno-klimat i syntetyczny puls automatu perkusyjnego to trzon tej kompozycji. Jeszcze słowo o tekście, który oczywiście narodził się z powracających depresji i innych stanów lęku Reznora. Ale kiedy słucham I am just a copy of a copy of a copy / Everything I say has come before zawsze nasuwa mi się myśl na temat współczesnej muzyki i jej wtórności. Tak… niestety, tego już nie zmienimy. Bo po prostu nie da się już wymyślić czegoś nowego w muzyce. Można jedynie tworzyć dowolne mieszanki i kombinacje, z lepszym lub gorszym skutkiem. Ale nawet najlepsze zespoły świata to jedynie próba odtworzenia i napisania czegoś na nowo z wkładem własnym. I nie wierzę w deklaracje o rewolucyjnym i oryginalnym brzmieniu. Dzisiejszej muzyce będą już zawsze towarzyszyć inspiracje. Trochę tych piosenek się tu jednak nazbierało i nie twierdzę, że muzyka umarła i jest do kitu. Jest wiele indywidualności, które odnalazły swój rozpoznawalny styl. Ale kiedy już nawet Reznor mówi I am just a shadow of a shadow of a shadow / Always trying to catch up with myself (i ma rację, bo "Hesitation Marks" to średniak), to wiedz, że coś się dzieje.

Posłuchaj również:
Nine Inch Nails – Came Back Haunted --> Wrócił nawiedzony, ale czy rzeczywiście tęskniliśmy?
______________________________________________________________________________
29.
Justin Timberlake

Autor: Justin Timberlake, Timothy Mosley, Jerome „J-Roc” Harmon, James Fauntleroy
Produkcja: Timbaland, Justin Timberlake, Jerome „J-Roc” Harmon
Album: The 20/20 Experience – 2 of 2

Nareszcie powrócił Justin! Ten prawdziwy Justin nie-Bieber. Rozumiem, że przez ostatnie 7 lat nie rozpieszczał nas muzyką, ale aż dwa ponad 70-minutowe albumy w jednym roku to przesada. Od przybytku jednak głowa boli, bo podczas gdy pierwszy album to jedna z najmocniejszych pozycji roku, to część druga projektu The 20/20 Experience pozostawia wiele do życzenia. Najlepszym utworem na drugiej odsłonie tej płyty jest „Take Back The Night” – kalka pomysłów Michaela Jacksona w trakcie jego współpracy z Quincy Jonesem (Off The Wall / Thriller). Świetny groove, sekcja dęta, inspiracje disco – Timberlake nadal aspiruje do tytułu współczesnego Jacksona, króla popu. Słuchając tego utworu wydaje się, że nic nie jest w stanie mu zagrozić.

Posłuchaj również:
Justin Timberlake – TKO --> Timbaland robi dokładnie to samo co 7-8 lat temu i uchodzi mu to na sucho. Świetna popowa piosenka i okrutny teledysk.
______________________________________________________________________________
28.
Moderat

Autor: Sisi Brambell, Gernot Bronsert, Sascha Ring, Sebastian Szary
Produkcja: Gernot Bronsert, Sascha Ring, Sebastian Szary
Album: II

Niemiecka supergrupa złożona z 3 producentów muzyki elektronicznej to prawdziwy powiew świeżości na scenie electro zdominowanej przez Brytyjczyków i Skandynawów. Drugi album Apparata i Modeselektora to w odróżnieniu od „Settle” duetu Disclosure płyta spójna i przyjemna w odbiorze, nie wypełniona jednak hitami, które przebiłyby się do większej grupy odbiorców. Właśnie te hity sprawiają, że to Disclosure zdobyli ogromną popularność i ich krążek "Settle" zostanie zapamiętany na dłużej. Jedynym wyjątkiem na "II" jest „Bad Kingdom”, które wciąga relaksującym klimatem, nieznacznie tylko zaburzonym „trąbieniem słonia”.

Posłuchaj również:
Jon Hopkins – Open Eye Signal --> 8 minut elektronicznej uczty, szczególnie ostatnie 2 minuty.
______________________________________________________________________________
27.
Billie Joe Armstrong & Norah Jones

Autor: Frank Hartford, Tex Ritter, traditional
Produkcja: Chris Dugan
Album: Foreverly

Ta dość egzotyczna kolaboracja wyszła z inicjatywy wokalisty punkowej grupy Green Day. Billie Joe Armstrong przez długi czas słuchał albumu The Everly Brothers „Songs Our Daddy Taught Us” z 1958 roku. Ten klasyczny album w stylu folk i country tak mu się podobał, że postanowił nagrać jego współczesną wersję. Zadzwonił do Norah Jones z pytaniem czy zechce z nim zagrać i zaśpiewać, a ona się zgodziła. Słuchając „Foreverly” wyraźnie słychać, że Jones o wiele lepiej czuje się w tych klimatach, co zresztą robiła już na jej poprzednich albumach. Z drugiej strony trzeba przyznać, że zaskakująco dobrze wypada także Armstrong, który prezentuje swoje zupełnie inne oblicze.
Pomimo, że album nieco trąci myszką ze względu na utwory z lat ’50 nie zawsze aktualne dzisiaj, zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej, to ma on ogromną wartość edukacyjną. Przywraca dyskusję na temat dorobku i spuścizny braci Everly. Duet znany głównie z przebojów „Wake Up Little Susie”, „Bye Bye Love” czy „All I Have To Do Is Dream” odegrał bardzo ważną rolę w kształtowaniu się w latach ’60 folku i country. Ale największy wpływ miał na wzrost popularności i stosowania tzw. bliskiej harmonii – dwugłosu, który z powodzeniem stosowali później Simon & Garfunkel oraz The Beatles (współbrzmienia Lennona i McCartneya). Do dzisiaj jest to ich tak rozpoznawalna wizytówka, że często mówi się o harmoniach w stylu The Everly Brothers. Album Armstronga i Jones niemal w całości wypełniają tego typu wokalizy, więc na dłuższą metę może on nużyć. Myślę jednak, że warto poświęcić chwile tym pięknym melodiom. Oceńcie sami.
[edit: Kiedy publikuje tego posta, doszła do mnie wiadomość o śmierci Phila Everly, jednego z braci]

Posłuchaj również:
Billie Joe Armstrong & Norah Jones – Silver Haired Daddy Of Mine --> Country prosto z Saloon Baru gdzieś w środkowych Stanach. Wspaniały klimacik.
Billie Joe Armstrong & Norah Jones – Down In The Willow Garden --> Gdy słucha się takich utworów, człowieka ogarnia błogie lenistwo. Jak znalazł na wieczór.
The Lone Bellow – You Never Need Nobody --> Trio z Nowego Jorku w oszałamiający sposób łączy country z innymi stylami. Takie piosenki są dowodem na to, że Amerykanie mają tę muzykę we krwi.
______________________________________________________________________________
26.
Kurt Vile

Autor: Kurt Vile
Produkcja: John Agnello, Kurt Vile & the Violators
Album: Wakin’ On a Pretty Daze

W prostocie siła. Wiem, że prawie 10-minutowa nudna, gitarowa piosenka nie jest w stanie w żaden możliwy sposób przebić się do muzycznej (pod)świadomości zwykłego Kowalskiego, ale to właśnie te nudy to według mnie jeden z najdoskonalszych przykładów na to, że prawdziwa muzyka nie umarła, a wokół same mini-uczty dla uszu. Problem w tym, że mało kto promuje takie skarby. Zresztą trudno żeby tego typu smutna nostalgia w stylu Neila Younga, napędzana akustyczną gitarą przedarła się do radia. Na szczęście są tacy zapaleńcy jak ja, którzy chcą dzielić się muzyką nieco inną od wszechobecnej, a do tego powiedzą coś od siebie ;). Kurt Vile to nie persona którą powinniśmy kojarzyć. Ja poznałem gościa dopiero w omawianym roku i to tylko dzięki internetowi (a to już jego piąty album). „Wakin On a Pretty Day” to utwór wręcz wymarzony do porannego leniuchowania. Niedziela, piękny bezchmurny dzień, wschód słońca, zero obowiązków i zmartwień… Wakin in the dawn of day / I gotta think about what I wanna say / Phone ringin off the shelf / I guess he wanted to kill himself. I piosenka Vile’a, która mnie osobiście zabiera w błogi stan relaksu i odprężenia. Wiele odniesień do klasycznego rocka, folk rocka, wspaniałe solówki i niewiarygodna lekkość sprawiają, że mogę słuchać tego bez końca.

Posłuchaj również:
Mazzy Star – California --> Grupa z Kalifornii od 20 lat pozostaje wierna własnemu brzmieniu.
Laura Marling – Master Hunter --> Echa twórczości Led Zeppelin dotykają nawet 23-letnią dziewczynę z gitarą.
Jake Bugg – Broken --> Jake to 19-letni chłopiec z gitarą bardzo popularny na Wyspach. Wielki talent. Z płyty na płytę tworzy co raz ciekawszą muzykę.
______________________________________________________________________________
25.
London Grammar

Autor: London Grammar (Dot Major, Hannah Reid, Dan Rothman)
Produkcja: London Grammar
Album: If You Wait

Brytyjskie trio to jedno z największych odkryć i najciekawszych debiutów w 2013 roku, trafnie określane jako mix brzmień The xx (senne i oszczędne aranżacje) i Florence & The Machine (silny i czysty wokal pięknej Hanny Reid). Te mgliste perełki idealnie sprawdzają się w trakcie jesienno-zimowej aury, szczególnie kiedy wsłuchamy się w niesamowity głos panny Reid oraz przestrzeń gitary i delikatność klawiszy chłopaków. „Strong” to jeden z najlepszych utworów na ich debiutanckim „If You Wait”, promowany wspaniałym teledyskiem z fajerwerkami.

Posłuchaj również:
London Grammar – Wasting My Young Years --> Głos Hannah Reid to coś, co dogłębnie przeszywa i porusza. Trzeba mieć serce z kamienia, żeby tego nie poczuć.
______________________________________________________________________________
24.
Vampire Weekend

Autor: Ezra Koenig, Rostam Batmanglij
Produkcja: Rostam Batmanglij, Ariel Rechtshaid
Album: Modern Vampires of the City

Trzeci album Wampirów udowadnia, że nie mamy do czynienia z zespołem jednego sezonu, ale z grupą świadomych muzyków, którzy ewoluują i nagrywają co raz lepszą muzykę. Co prawda brakuje mi na „Modern Vampires of the City” beztroskich piosenek z afrykańskim beatem w stylu „Cape Cod Kwassa Kwassa” czy zabawnych jak „Oxford Comma”, ale chłopaki dorośli, mają już po 30 lat i czas grać bardziej poważnie. Przemyślenia zawarte na tym albumie naprawdę mogą zdumiewać. Bo czy spodziewaliśmy się dostać utwór o Bogu, wierze i wątpliwościach związanych z religią? Tego typu temat porusza „Ya Hey” (homofon angielskiego Yahweh, czyli Jahwe), w którym Ezra przyznaje, że za późno odkrył Boga. I że religia nie jest czymś złym, bo pomaga nam przetrwać w trudnych czasach i uporać się z ludzkimi tragediami. Wampiry stawiają pytania, które każdy z nas sobie zadaje. Dlaczego Bóg nas kocha? Dlaczego i czy kocha wszystkich? Dlaczego nie interweniuje, kiedy Go potrzebujemy? Te odwieczne wątpliwości są istotą wiary, nie tylko chrześcijańskiej, ale każdej ziemskiej religii. Kompozycyjnie Vampire Weekend także się rozwinęli – barokowe aranżacje są przemyślane i dopracowane. Z niecierpliwością czekam więc na kolejny etap ich muzycznej przygody.

Posłuchaj również:
Vampire Weekend – Diane Young --> Zabawa słowem (dying young) i rozpoznawalny styl to ich wizytówki.
Vampire Weekend – Step --> Nostalgiczna pieśń o dorastaniu i stawianiu kolejnych życiowych kroków, po których nie ma już odwrotu, to następna oznaka emocjonalnej dojrzałości zespołu.
Vampire Weekend – Hannah Hunt --> Najlepszy utwór na płycie. Kropka.
______________________________________________________________________________
23.
Bruno Mars

Autor: Bruno Mars, Philip Lawrence, Ari Levine, Andrew Wyatt
Produkcja: The Smeezingtons
Album: Unorthodox Jukebox

Mars niczym Elton John czy Billy Joel tworzy klasyczną balladę na pianino i głos. Maksimum emocji, pełne pasji wykonanie i tekst, w którym żałuje, że zniszczył związek przez swoją zarozumiałość i głupotę. To spowiedź człowieka, który zrozumiał jak wiele stracił dopiero po fakcie. To ból, który może przerodzić się tylko w nadzieję, że nikt inny jej tak nie skrzywdzi i zdoła naprawić wszystko to, co on zepsuł (wspaniała ostatnia zwrotka - I hope he buys you flowers / I hope he holds your hand / Give you all his hours when he has the chance / Take you to every party ‘cause I remember how much you loved to dance / Do all the things I should’ve done when I was your man). To najlepszy utwór Bruno Marsa w karierze.
______________________________________________________________________________
22.
The National

Autor: The National (Matt Berninger, Aaron Dessner, Bryce Dessner, Bryan Devendorf, Scott Devendorf)
Produkcja: Aaron Dessner, Bryce Dessner
Album: Trouble Will Find Me

The National to grupa założona w Nowym Jorku w 1998 roku przez pięciu emigrantów ze stanu Ohio. Amerykanie wybrali najdłuższą z możliwych dróg do kariery, stopniowo udoskonalając się z płyty na płytę. Przełomem było „High Violet” wydane w 2010 roku – ich piąte wspólne dziecko, które zasłużenie wygrywało niemal wszystkie podsumowania najważniejszych wydawnictw roku. W 2013 roku wracają już jako gwiazdy i potwierdzają swoją wielkość. Pełne melancholii „Trouble Will Find Me” to najbardziej kojąca płyta, jaką dane mi było słuchać w 2013 (dzięki niej nie raz dałem radę przetrwać w nerwowej pracy). Trudno wybrać jej najlepszy fragment, bo baryton Berningera urzeka tak samo w każdej piosence, ale według mnie zawartość tego albumu dobrze przedstawia dość dynamiczne „Don’t Swallow The Cap”. Jednak najlepiej i najrozsądniej słuchać „Trouble Will Find Me” w całości.

Posłuchaj również:
The National – I Should Live In Salt --> Wspaniałe otwarcie pięknego albumu.
The National – Fireproof --> W czerwcu wystąpią w Polsce. Warto się wybrać.
The National – Slipped --> Melancholia i urzekające melodie to ich największe atuty.
______________________________________________________________________________
21.
James Blake

Autor: James Blake
Produkcja: James Blake
Album: Overgrown

Muzyka Jamesa Blake’a to coś tak kruchego i ulotnego, że słuchając jej boję się, że ktoś brutalnie ją przerwie. Blake do perfekcji opanował operowanie ciszą i doskonale wie, jak dawkować emocje. Na swojej drugiej płycie jest mniej tej ciszy i więcej niezwykłych dźwięków generowanych z najróżniejszych elektronicznych urządzeń. Nadal jednak rządzi minimalizm i melancholia. „Retrograde” jest tego najlepszym przykładem. Wychodzi na to, że James Blake słusznie zdobywa najważniejsze nagrody muzyczne (Mercury Prize 2013, nominacja do Grammy). Jeszcze nie raz o nim usłyszymy.

Posłuchaj również:
James Blake – Overgrown --> Drugi album Brytyjczyka potwierdza, że jest on jedną z najciekawszych person na scenie muzyki elektronicznej i eksperymentalnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz