Najlepsze piosenki 2013 - część 3/
Best Songs 2013 - part 3:
Ranking ma charakter subiektywny ;)
Nie jestem właścicielem zdjęć zamieszczanych na blogu. Zostały one znalezione w internecie.
Zastrzegam sobie prawo do kopiowania tekstów i zamieszczania ich na innych stronach jako swoje własne.
______________________________________________________________________________
30.
Nine Inch Nails
Autor: Trent Reznor
Produkcja: Trent Reznor, Atticus Ross, Alan Moulder
Album: Hesitation Marks
Cóż…
już chyba nie dostaniemy tego brudu i perwersji jaką słyszeliśmy chociażby na
„Closer”. Reznor zupełnie postawił na syntezatory, ale i z nimi jest on w stanie
wykrzesać coś tak frapującego i hipnotycznego jak „Copy Of A”. Kawałek ten
niczym poranna kawa daje kopa, szczególnie przy dużej głośności. Industrialny,
zimny techno-klimat i syntetyczny puls automatu perkusyjnego to trzon tej
kompozycji. Jeszcze słowo o tekście, który oczywiście narodził się z
powracających depresji i innych stanów lęku Reznora. Ale kiedy słucham I am just a copy of a copy of a copy / Everything
I say has come before zawsze nasuwa mi się myśl na temat współczesnej
muzyki i jej wtórności. Tak… niestety, tego już nie zmienimy. Bo po prostu nie
da się już wymyślić czegoś nowego w muzyce. Można jedynie tworzyć dowolne
mieszanki i kombinacje, z lepszym lub gorszym skutkiem. Ale nawet najlepsze
zespoły świata to jedynie próba odtworzenia i napisania czegoś na nowo z
wkładem własnym. I nie wierzę w deklaracje o rewolucyjnym i oryginalnym
brzmieniu. Dzisiejszej muzyce będą już zawsze towarzyszyć inspiracje. Trochę
tych piosenek się tu jednak nazbierało i nie twierdzę, że muzyka umarła i jest
do kitu. Jest wiele indywidualności, które odnalazły swój rozpoznawalny styl. Ale
kiedy już nawet Reznor mówi I am just a
shadow of a shadow of a shadow / Always trying to catch up with myself (i
ma rację, bo "Hesitation Marks" to
średniak), to wiedz, że coś się dzieje.
Posłuchaj
również:
Nine Inch Nails – Came Back Haunted --> Wrócił nawiedzony, ale czy rzeczywiście tęskniliśmy?
______________________________________________________________________________
29.
Justin Timberlake
Autor: Justin Timberlake, Timothy Mosley, Jerome
„J-Roc” Harmon, James Fauntleroy
Produkcja: Timbaland, Justin Timberlake, Jerome
„J-Roc” Harmon
Album: The 20/20 Experience – 2 of 2
Nareszcie
powrócił Justin! Ten prawdziwy Justin nie-Bieber. Rozumiem, że przez ostatnie 7
lat nie rozpieszczał nas muzyką, ale aż dwa ponad 70-minutowe albumy w jednym
roku to przesada. Od przybytku jednak głowa boli, bo podczas gdy pierwszy album
to jedna z najmocniejszych pozycji roku, to część druga projektu The 20/20
Experience pozostawia wiele do życzenia. Najlepszym utworem na drugiej odsłonie
tej płyty jest „Take Back The Night” – kalka pomysłów Michaela Jacksona w
trakcie jego współpracy z Quincy Jonesem (Off
The Wall / Thriller). Świetny groove, sekcja dęta, inspiracje disco –
Timberlake nadal aspiruje do tytułu współczesnego Jacksona, króla popu.
Słuchając tego utworu wydaje się, że nic nie jest w stanie mu zagrozić.
Posłuchaj
również:
Justin Timberlake – TKO
--> Timbaland robi dokładnie to samo co 7-8 lat temu i uchodzi mu to na
sucho. Świetna popowa piosenka i okrutny teledysk.
______________________________________________________________________________
28.
Moderat
Autor: Sisi Brambell, Gernot Bronsert, Sascha Ring,
Sebastian Szary
Produkcja: Gernot Bronsert, Sascha Ring, Sebastian
Szary
Album: II
Niemiecka
supergrupa złożona z 3 producentów muzyki elektronicznej to prawdziwy powiew
świeżości na scenie electro zdominowanej przez Brytyjczyków i Skandynawów.
Drugi album Apparata i Modeselektora to w odróżnieniu od „Settle” duetu
Disclosure płyta spójna i przyjemna w odbiorze, nie wypełniona
jednak hitami, które przebiłyby się do większej grupy odbiorców. Właśnie te hity sprawiają, że to Disclosure zdobyli ogromną popularność i ich krążek "Settle" zostanie zapamiętany na dłużej. Jedynym
wyjątkiem na "II" jest „Bad Kingdom”, które wciąga relaksującym klimatem, nieznacznie
tylko zaburzonym „trąbieniem słonia”.
Posłuchaj
również:
Jon Hopkins – Open Eye Signal --> 8 minut elektronicznej uczty, szczególnie ostatnie 2 minuty.
______________________________________________________________________________
27.
Billie Joe Armstrong & Norah Jones
Autor: Frank Hartford, Tex Ritter, traditional
Produkcja: Chris Dugan
Album: Foreverly
Ta dość
egzotyczna kolaboracja wyszła z inicjatywy wokalisty punkowej grupy Green Day.
Billie Joe Armstrong przez długi czas słuchał albumu The Everly Brothers „Songs
Our Daddy Taught Us” z 1958 roku. Ten klasyczny album w stylu folk i country
tak mu się podobał, że postanowił nagrać jego współczesną wersję. Zadzwonił do
Norah Jones z pytaniem czy zechce z nim zagrać i zaśpiewać, a ona się zgodziła.
Słuchając „Foreverly” wyraźnie słychać, że Jones o wiele lepiej czuje się w
tych klimatach, co zresztą robiła już na jej poprzednich albumach. Z drugiej
strony trzeba przyznać, że zaskakująco dobrze wypada także Armstrong, który
prezentuje swoje zupełnie inne oblicze.
Pomimo,
że album nieco trąci myszką ze względu na utwory z lat ’50 nie zawsze aktualne
dzisiaj, zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej, to ma on ogromną
wartość edukacyjną. Przywraca dyskusję na temat dorobku i spuścizny braci
Everly. Duet znany głównie z przebojów „Wake Up Little Susie”, „Bye Bye Love”
czy „All I Have To Do Is Dream” odegrał bardzo ważną rolę w kształtowaniu się w
latach ’60 folku i country. Ale największy wpływ miał na wzrost popularności i
stosowania tzw. bliskiej harmonii – dwugłosu, który z powodzeniem stosowali
później Simon & Garfunkel oraz The Beatles (współbrzmienia Lennona i
McCartneya). Do dzisiaj jest to ich tak rozpoznawalna wizytówka, że często mówi
się o harmoniach w stylu The Everly Brothers. Album Armstronga i Jones niemal w
całości wypełniają tego typu wokalizy, więc na dłuższą metę może on nużyć.
Myślę jednak, że warto poświęcić chwile tym pięknym melodiom. Oceńcie sami.
[edit: Kiedy
publikuje tego posta, doszła do mnie wiadomość o śmierci Phila Everly, jednego
z braci]
Posłuchaj
również:
Billie
Joe Armstrong & Norah Jones – Silver Haired Daddy Of Mine --> Country
prosto z Saloon Baru gdzieś w środkowych Stanach. Wspaniały klimacik.
Billie
Joe Armstrong & Norah Jones – Down In The Willow Garden --> Gdy słucha
się takich utworów, człowieka ogarnia błogie lenistwo. Jak znalazł na wieczór.
The Lone Bellow – You Never Need Nobody --> Trio z Nowego Jorku w oszałamiający sposób łączy
country z innymi stylami. Takie piosenki są dowodem na to, że Amerykanie mają
tę muzykę we krwi.
______________________________________________________________________________
26.
Kurt Vile
Autor: Kurt Vile
Produkcja: John Agnello, Kurt Vile & the
Violators
Album: Wakin’ On a Pretty Daze
W
prostocie siła. Wiem, że prawie 10-minutowa nudna, gitarowa piosenka nie jest w
stanie w żaden możliwy sposób przebić się do muzycznej (pod)świadomości
zwykłego Kowalskiego, ale to właśnie te nudy to według mnie jeden z
najdoskonalszych przykładów na to, że prawdziwa muzyka nie umarła, a wokół same
mini-uczty dla uszu. Problem w tym, że mało kto promuje takie skarby. Zresztą
trudno żeby tego typu smutna nostalgia w stylu Neila Younga, napędzana
akustyczną gitarą przedarła się do radia. Na szczęście są tacy zapaleńcy jak
ja, którzy chcą dzielić się muzyką nieco inną od wszechobecnej, a do tego
powiedzą coś od siebie ;). Kurt Vile to nie persona którą powinniśmy kojarzyć.
Ja poznałem gościa dopiero w omawianym roku i to tylko dzięki internetowi (a to
już jego piąty album). „Wakin On a Pretty Day” to utwór wręcz wymarzony do
porannego leniuchowania. Niedziela, piękny bezchmurny dzień, wschód słońca,
zero obowiązków i zmartwień… Wakin in the
dawn of day / I gotta think about what I wanna say / Phone ringin off the shelf
/ I guess he wanted to kill himself. I piosenka Vile’a, która mnie
osobiście zabiera w błogi stan relaksu i odprężenia. Wiele odniesień do
klasycznego rocka, folk rocka, wspaniałe solówki i niewiarygodna lekkość
sprawiają, że mogę słuchać tego bez końca.
Posłuchaj
również:
Mazzy
Star – California --> Grupa z Kalifornii od 20 lat pozostaje wierna własnemu
brzmieniu.
Laura
Marling – Master Hunter --> Echa twórczości Led Zeppelin dotykają nawet
23-letnią dziewczynę z gitarą.
Jake Bugg – Broken
--> Jake to 19-letni chłopiec z gitarą bardzo popularny na Wyspach. Wielki
talent. Z płyty na płytę tworzy co raz ciekawszą muzykę.
______________________________________________________________________________
25.
London Grammar
Autor: London Grammar (Dot Major, Hannah Reid, Dan
Rothman)
Produkcja: London Grammar
Album: If You Wait
Brytyjskie
trio to jedno z największych odkryć i najciekawszych debiutów w 2013 roku,
trafnie określane jako mix brzmień The xx (senne i oszczędne aranżacje) i
Florence & The Machine (silny i czysty wokal pięknej Hanny Reid). Te
mgliste perełki idealnie sprawdzają się w trakcie jesienno-zimowej aury,
szczególnie kiedy wsłuchamy się w niesamowity głos panny Reid oraz przestrzeń
gitary i delikatność klawiszy chłopaków. „Strong” to jeden z najlepszych
utworów na ich debiutanckim „If You Wait”, promowany wspaniałym teledyskiem z
fajerwerkami.
Posłuchaj
również:
London Grammar – Wasting My Young Years --> Głos Hannah Reid to coś, co dogłębnie przeszywa i
porusza. Trzeba mieć serce z kamienia, żeby tego nie poczuć.
______________________________________________________________________________
24.
Vampire Weekend
Autor: Ezra Koenig, Rostam Batmanglij
Produkcja: Rostam Batmanglij, Ariel Rechtshaid
Album: Modern Vampires of the City
Trzeci
album Wampirów udowadnia, że nie mamy do czynienia z zespołem jednego sezonu, ale
z grupą świadomych muzyków, którzy ewoluują i nagrywają co raz lepszą muzykę. Co
prawda brakuje mi na „Modern Vampires of the City” beztroskich piosenek z
afrykańskim beatem w stylu „Cape Cod Kwassa Kwassa” czy zabawnych jak „Oxford Comma”, ale chłopaki dorośli, mają już po 30 lat i czas grać bardziej poważnie.
Przemyślenia zawarte na tym albumie naprawdę mogą zdumiewać. Bo czy
spodziewaliśmy się dostać utwór o Bogu, wierze i wątpliwościach związanych z
religią? Tego typu temat porusza „Ya Hey” (homofon angielskiego Yahweh, czyli Jahwe), w którym Ezra
przyznaje, że za późno odkrył Boga. I że religia nie jest czymś złym, bo pomaga
nam przetrwać w trudnych czasach i uporać się z ludzkimi tragediami. Wampiry
stawiają pytania, które każdy z nas sobie zadaje. Dlaczego Bóg nas kocha?
Dlaczego i czy kocha wszystkich? Dlaczego nie interweniuje, kiedy Go
potrzebujemy? Te odwieczne wątpliwości są istotą wiary, nie tylko
chrześcijańskiej, ale każdej ziemskiej religii. Kompozycyjnie Vampire Weekend
także się rozwinęli – barokowe aranżacje są przemyślane i dopracowane. Z
niecierpliwością czekam więc na kolejny etap ich muzycznej przygody.
Posłuchaj
również:
Vampire
Weekend – Diane Young --> Zabawa słowem (dying
young) i rozpoznawalny styl to ich wizytówki.
Vampire
Weekend – Step --> Nostalgiczna pieśń o dorastaniu i stawianiu kolejnych życiowych
kroków, po których nie ma już odwrotu, to następna oznaka emocjonalnej
dojrzałości zespołu.
Vampire Weekend – Hannah Hunt --> Najlepszy utwór na płycie. Kropka.
______________________________________________________________________________
23.
Bruno Mars
Autor: Bruno Mars, Philip Lawrence, Ari Levine,
Andrew Wyatt
Produkcja: The Smeezingtons
Album: Unorthodox Jukebox
Mars
niczym Elton John czy Billy Joel tworzy klasyczną balladę na pianino i głos.
Maksimum emocji, pełne pasji wykonanie i tekst, w którym żałuje, że zniszczył
związek przez swoją zarozumiałość i głupotę. To spowiedź człowieka, który
zrozumiał jak wiele stracił dopiero po fakcie. To ból, który może przerodzić
się tylko w nadzieję, że nikt inny jej tak nie skrzywdzi i zdoła naprawić
wszystko to, co on zepsuł (wspaniała ostatnia zwrotka - I hope he buys you
flowers / I hope he holds your hand / Give you all his hours when he has the
chance / Take you to every party ‘cause I remember how much you loved to dance
/ Do all the things I should’ve done when I was your man). To najlepszy utwór Bruno
Marsa w karierze.
______________________________________________________________________________
22.
The National
Autor: The National (Matt Berninger, Aaron Dessner,
Bryce Dessner, Bryan Devendorf, Scott Devendorf)
Produkcja: Aaron Dessner, Bryce Dessner
Album: Trouble Will Find Me
The
National to grupa założona w Nowym Jorku w 1998 roku przez pięciu emigrantów ze
stanu Ohio. Amerykanie wybrali najdłuższą z możliwych dróg do kariery,
stopniowo udoskonalając się z płyty na płytę. Przełomem było „High Violet”
wydane w 2010 roku – ich piąte wspólne dziecko, które zasłużenie wygrywało
niemal wszystkie podsumowania najważniejszych wydawnictw roku. W 2013 roku
wracają już jako gwiazdy i potwierdzają swoją wielkość. Pełne melancholii
„Trouble Will Find Me” to najbardziej kojąca płyta, jaką dane mi było słuchać w
2013 (dzięki niej nie raz dałem radę przetrwać w nerwowej pracy). Trudno wybrać
jej najlepszy fragment, bo baryton Berningera urzeka tak samo w każdej
piosence, ale według mnie zawartość tego albumu dobrze przedstawia dość
dynamiczne „Don’t Swallow The Cap”. Jednak najlepiej i najrozsądniej słuchać
„Trouble Will Find Me” w całości.
Posłuchaj
również:
The
National – I Should Live In Salt --> Wspaniałe otwarcie pięknego albumu.
The
National – Fireproof --> W czerwcu wystąpią w Polsce. Warto się wybrać.
The National – Slipped
--> Melancholia i urzekające melodie to ich największe atuty.
______________________________________________________________________________
21.
James Blake
Autor: James Blake
Produkcja: James Blake
Album: Overgrown
Muzyka
Jamesa Blake’a to coś tak kruchego i ulotnego, że słuchając jej boję się, że ktoś
brutalnie ją przerwie. Blake do perfekcji opanował operowanie ciszą i doskonale
wie, jak dawkować emocje. Na swojej drugiej płycie jest mniej tej ciszy i
więcej niezwykłych dźwięków generowanych z najróżniejszych elektronicznych
urządzeń. Nadal jednak rządzi minimalizm i melancholia. „Retrograde” jest tego
najlepszym przykładem. Wychodzi na to, że James Blake słusznie zdobywa
najważniejsze nagrody muzyczne (Mercury Prize 2013, nominacja do Grammy). Jeszcze
nie raz o nim usłyszymy.
Posłuchaj
również:
James Blake – Overgrown
--> Drugi album Brytyjczyka potwierdza, że jest on jedną z najciekawszych
person na scenie muzyki elektronicznej i eksperymentalnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz