Najlepsze piosenki 2012 - część 5/
Best Songs 2012 - part 5:
Ranking ma charakter subiektywny.
Nie jestem właścicielem zdjęć zamieszczanych na blogu. Zostały one znalezione w internecie.
Zastrzegam sobie prawo do kopiowania tekstów i zamieszczania ich na innych stronach jako swoje własne.
______________________________________________________________________________
10.
Fiona Apple
Autor: Fiona Apple
Produkcja: Fiona Apple, Charley Drayton
Album: The Idler Wheel Is Wiser Than the Driver of the Screw and
Whipping Cords Will Serve You More Than Ropes Will Ever Do
Po siedmiu latach przerwy w końcu dała o sobie znać Fiona
Apple. Nowe utwory Amerykanki ukazują się tak rzadko, że każdy kolejny album
jest wielkim wydarzeniem (kolejnego możemy się pewnie spodziewać w 2019).
Charakterystyczny styl - mieszanka barokowego popu, rocka, jazzu i alternatywy to
wizytówka Apple. W 2012 roku nadal się sprawdza i zachwyca. Wyjątkowy, nieco
intymny klimat utworu to przede wszystkim zasługa charakterystycznego sposobu
śpiewania Fiony oraz tekstu, w którym rozlicza się ona z własnymi demonami (Every single night's a fight with my brain),
wzlotami i upadkami, jakich doświadczała. Sama artystka przyznała ostatnio, że
cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (czyli nerwicę natręctw), a na
domiar tego od wielu lat walczy z anoreksją. Zresztą wystarczy popatrzeć na
piękną, zdrową dziewczynę z pierwszych teledysków (np. „Criminal”) i
skonfrontować to z wyglądem obecnej Fiony. Na szczęście, psychiczne dolegliwości
nie wpływają w znaczący sposób na jakość kompozycji, a kto wie, może nawet
pomagają w terapii. Pewne jest jedynie, że są one owocem naprawdę
świetnych tekstów (Every single night / I
endure the flight / Of little wings of white-flamed butterflies in my brain).
W „Every
Single Night” wykorzystano także dość egzotyczne instrumentarium m.in. celestę,
marimbę czy buzuki, co sprawia, że brzmi nad wyraz ciekawie.
______________________________________________________________________________
Jack White
Autor: Jack White
Produkcja: Jack White
Album: Blunderbuss
Po The White Stripes, The Racounters i Dead Weather w końcu
przyszedł czas na w pełni solowe wydawnictwo. Co tu dużo pisać. Chwytliwy riff,
świetna solówka, podwójny, nałożony na siebie rytm – Jack White znowu w formie
i znowu potwierdza, że jest jednym z najlepszych gitarzystów XXI wieku.
Posłuchaj również:
Jack White – Sixteen Saltines --> Punkowa energia,
garażowe brzmienie i pokręcony teledysk.
Arctic
Monkeys – R U Mine? --> Przygotowując się na tegorocznego Openera, nie
zapomnijcie pokochać jednego z najlepszych rockowych kawałków roku.
______________________________________________________________________________
Grimes
Autor: Claire Boucher
Produkcja: Claire Boucher
Album: Visions
To utwór tak dobry, że musi się znaleźć w każdym muzycznym podsumowaniu
minionego roku. Lata ’80 pełną gębą. Mroczne syntezatory kontrastują tu z
dziecinnym głosikiem Claire Boucher (znaną również jako Grimes właśnie).
Dziennikarka New Musical Express słusznie zauważyła, że „Oblivion” brzmi jakby
Kraftwerk na nowo nagrali razem z Blondie słodkie „Heart of Glass”.
Do tego
muzycznego sosu stworzonego przez zaledwie 24-letnią Kanadyjkę należy jeszcze
dodać mroczny tekst o nocnych spacerach w trakcie których Someone could break your neck / Coming up behind you always coming and
you never have a clue. Hmm… Pozostaje tylko podkręcić głośniki i tańczyć
tak jak Claire w teledysku. A propos, dziewczyny! Koniecznie obejrzyjcie klip!
______________________________________________________________________________
07.
First
Aid Kit
Autor: Klara
Söderberg, Johanna Söderberg
Produkcja: Mike Mogis
Album: The Lion’s
Roar
To zabawne, że Amerykanom o ich korzeniach muszą przypominać
Europejczycy. Co więcej, robią to w stylu, który powinien zawstydzić obecne
gwiazdeczki country, a raczej już nie country, tylko popu, który jedynie
czerpie z tego gatunku (patrz: Taylor Swift, Carrie Underwood, Lady
Antebellum). Siostry ze Szwecji to rzeczywiście apteczka pierwszej pomocy (first
aid kit) dla wszystkich cierpiących na niedobór prawdziwej amerykańskiej
muzyki. Swoimi czystymi jak kryształ głosami i wspaniałą harmonią składają hołd
dwóm wielkim duetom. W refrenie wspominają Emmylou Harris i Grama Parsonsa oraz
June Carter i Johnny’ego Casha – legendy muzyki country.
Posłuchaj
również:
The Tallest Man on Earth – To Just Grow Away --> Szwedzi
obrali sobie chyba za punkt honoru zostanie ojczyzną współczesnego folku i
country. W Dylanowskie klimaty od kilku lat wprowadza nas przecież niespełna
30-letni Kristian Matsson.
Jake Bugg
– Country Song --> Debiut tego 18-latka zelektryzował całe Wyspy. Czyżby
Wielka Brytania widziała w nim swojego Boba Dylana?
______________________________________________________________________________
06.
Bat for Lashes
Autor: Natasha Khan, Justin Parker
Produkcja: Natasha Khan, Justin Parker, David Kosten
Album: The Haunted Man
Natasha Khan wraz z autorem ubiegłorocznej sensacji “Video Games”, Justinem Parkerem, stworzyła utwór o tak wielkim ładunku emocjonalnym i
napięciu, że z powodzeniem wygrałby on każdy konkurs na wyciskacza łez roku.
Ten samotny fortepian, delikatne pojękiwania sekcji dętej (waltorni, tub i
puzonów) i smyczkowej, a przede wszystkim śpiew Natashy, coraz mocniejszy,
narastający, zwieńczony w refrenie ooh
Laura, you’re more than a superstar – przyprawiają o dreszcze.
A sama Laura niestety nie jest już superstar. Bo to smutna
historia, bez happy endu. Historia dziewczyny, która kochała towarzystwo i
zabawę, uwielbiała błyszczeć. Kiedy wszyscy wkoło pozakładali rodziny i mają
już inne cele w życiu, ona została sama. Już nie ma kto jej podziwiać. Khan w
swoim tekście zwraca się do Laury, próbuję ją pocieszyć w tej samotności.
Jednak zarówno ona, Laura, jak i my doskonale zdajemy sobie sprawę z brutalnej
rzeczywistości. Poczucie triumfu bardzo szybko okaże się ulotne. I co dalej?
Posłuchaj również:
Bat for Lashes – Marylin --> Khan chyba lubi tytuły z
imionami. Tym razem śpiewa nie o fikcyjnej postaci, ale o kobiecie z krwi i
kości – Marylin Monroe. Na gitarze i syntezatorach gra amerykański alternatywny
piosenkarz-kompozytor Beck.
Bat for
Lashes – All Your Gold --> Bardziej alternatywna odsłona Bat for Lashes,
chociaż tekst jakich wiele, o kryzysie w związku.
______________________________________________________________________________
05.
Tame Impala
Autor: Kevin Parker, Jay Watson
Produkcja: Kevin Parker
Album: Lonerism
- Mam bardzo dobry towar. Chcesz wypróbować?
- Daj, sprawdzę jak to działa.
Godzinę później.
- No i co? Dobry stuff? Widziałeś coś?
- Człowieku, najpierw zaczęło mi się kręcić w głowie. Chyba
straciłem świadomość, bo wydawało się, jakbym spadał w jakąś otchłań. A potem
to już był totalny odjazd…
- Opowiadaj!
- Byłem w jakimś innym wymiarze, na jakiejś dziwnej
planecie. Wszystko wkoło hipnotyzująco falowało… Widziałem bardzo intensywne
kolory – zielony, niebieski, czerwony, fioletowy. Wszystko migotało jak w
jakimś kalejdoskopie… Nade mną na niebie z dużą prędkością przesuwały się
różnobarwne chmury, a w oddali było widać samotne drzewo… Stary, tam były dwa
Słońca! Jedno z nich właśnie zachodziło, a drugie oślepiało swoim światłem.
Światło też było jakieś takie dziwne, rozmyte… Wszystko było tęczowe… wiesz, jak
w pryzmacie. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale załamywało się tam w pewien
niezwykły sposób… Ale najlepsze wydarzyło się dopiero później. Pojawiła się
jakaś niewiasta, niestety nie widziałem dokładnie twarzy. Usiadła na trawie,
rozłożyła wokół siebie w półokręgu świeczki, a pośrodku postawiła dość duży
znicz, który zapłonął wysokim płomieniem… Zaczęła medytować, mamrotać coś pod
nosem i nie uwierzysz co się wydarzyło… Nagle zaczęły się materializować
słonie! Nie były tak wielkie jak te w Afryce. Raczej przypominały te z Indii,
bo miały na sobie takie śmieszne kolorowe kubraczki i ozdoby… Na każdym słoniu
siedział jakiś człowiek... Zwierzęta podeszły i położyły się, a ludzie zeszli… Patrzę,
a tam John Lennon, George Harrison i Syd Barrett! Znikąd pojawiły się
wzmacniacze, gitary i perkusja... No i zaczęli grać jakiś utwór… To było
zajebiste! Nie wiem, co to mogło być, chyba nie do końca do mnie docierało co
się dzieje, ale wiem na pewno, że to była wspaniała muzyka... Szkoda, że
dzisiaj już nikt nie gra takiej psychodelii… Musisz mi załatwić więcej tego
czegoś, co mi dałeś. Jak to się nazywało?
- LSD…
Posłuchaj również:
Tame Impala – Keep On Lying --> Byłem w jakimś barze.
Wszyscy pili, gawędzili, śmiali się, wygłupiali. Wszystko działo się tak jakby
za mgłą. Coś chyba było w tych drinkach.
Tame
Impala – Mind Mischief --> Spędziłem gorące chwile z młodą nauczycielką w
jej samochodzie.
______________________________________________________________________________
Alabama Shakes
Autor: Brittany Howard
Produkcja: Alabama Shakes
Album: Boys & Girls
Bless my heart, bless my soul / Didn’t think I’d make it to 22 years old
/ There must be somebody up above / Sayin’ „Come on, Brittany / You’ve gotta
come on up / You’ve gotta hold on”. Autobiograficzny tekst Brittany Howard to dowód na to, że
dziś także jest możliwy najprawdziwszy American Dream. Z małego miasteczka
Athens na południu Stanów Zjednoczonych na wielkie sceny i festiwale. Jeszcze
dwa lata temu Brittany mieszkała w przyczepie kempingowej, spotykała się z
kumplami-muzykami, by w weekend pograć bluesa w podmiejskim barze i marzyła o
tym, żeby móc zarabiać na muzyce. Dzisiaj Alabama Shakes mogą przebierać wśród
propozycji koncertów i zaproszeń. Jednak z tak wyjątkowym głosem, jaki posiada
panna Howard, kontrakt płytowy był jedynie kwestią czasu. Rockowy pazur,
soulowa dusza, szczery przekaz i głos prosto z trzewi pozostają w pamięci na
długo. Porównania do Janis Joplin są jak najbardziej na miejscu. I chociaż to
zupełnie nie ta epoka, to mamy możliwość poczuć i przekonać się na własnej
skórze, czym była muzyka w tamtym czasie. Amerykanie nawet nie starają się grać
w sposób wyszukany i nie eksperymentują. To blues rock w najczystszej postaci,
prosto z Alabamy. Howard z grupą są niemal reliktem, wybrykiem natury, który
nie powinien przydarzyć się w 2012 roku. Jednak coś sprawiło, że ludzie ich
pokochali, a „Rolling Stone” umieścił „Hold On” na 1. miejscu najlepszych
utworów roku. To coś to autentyczność. Słuchacze po prostu im uwierzyli. Alabama
Shakes nikogo nie udają, grają to co czują, prosto z serca, nie są jedynie
tanim falsyfikatem, podróbką, która chce się sprzedać upodabniając się do
bluesowych artystów sprzed 45 lat. Oni są prawdziwi. To słychać, widać i czuć.
Posłuchaj również:
Alabama Shakes – You Ain’t Alone --> Blues gra w duszy Brittany… I jeszcze
to jej rozpaczliwe „take me away!!” –
dopiero teraz Joplin doczekała się godnej następczyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz